Moja Babunia robiła z czegoś takiego "śmierdziuszka". Z dodatkiem kminku. Uwielbiałam go, choć kminek starałam się wydłubywać widelcem.
/Bycie dorosłym ma te zalety, że można sobie wszystko przyrządzić po swojemu ;)/
"Serek oszczędnej Babuni"
- pół kilo białego, najlepiej tłustego sera
--1 żółtko
- łyżka masła
- sól
- pieprz
Serek rozdrabniamy widelcem, stawiamy w ciepłym miejscu i czekamy, aż zgliwieje. Można to przyspieszyć nagrzewając piekarnik, wyłączając go i wstawiając doń ser.
Na patelni rozpuszczamy masło, wrzucamy na nie ser i smażymy czekając, aż ser się rozpuści. Wyłączamy ogień i wrzucamy żółtko szybko i dokładnie mieszając je z masą. Solimy, pieprzymy. Przelewamy do miseczki i czekamy, aż masa zastygnie. Najlepiej w lodówce.
Bardzo dobre do chleba!
Bardzo ciekawy przepis nigdy nie jadłam może czas skosztować:)
OdpowiedzUsuńMoje dzieciństwo ;))
OdpowiedzUsuńOch, oczywiście, że to poznańskie! Wiem, bo sama jadłam, jadam i nadal uwielbiam! Wstawiłam ten przepis na swojego bloga jako jeden z pierwszych :)I u mnie też specjalizowała się w nim Babcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ciekawy przepis. Nigdy nie jadłam czegoś takiego :)
OdpowiedzUsuń