środa, 29 czerwca 2011

Ciasto twarogowe




Ciasta ucierane są łatwe i szybkie do zrobienia. Jedyny z nimi problem, to te nieszczęsne kalorie... bo tłuszczu też jest w nich trochę... Ale i tak są lżejsze od kruchych... Zwłaszcza, jak jednym ze składników jest potężna porcja białego sera...












"Ciasto twarogowe"

- niecała szklanka cukru
-kostka masła 200g
- 4 żótka + 4 białka
-3/4 szklanki mleka
- 300g mąki krupczatki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
-250g miękkiego twarogu

W malakserze ucieramy masło z cukrem, dodajemy żółtka, ser, ciepłe mleko. Na końcu mąkę i proszek do pieczenia.
Ubijamy pianę z białek i mieszamy z masą.
Ciasto przekładamy do wysmarowanej i wysypanej formy do pieczenia, wstawiamy do nagrzanego do 180st piekarnika i pieczemy przez 40 min.

wtorek, 28 czerwca 2011

Oliwa lawendowo - rozmarynowa

Lubię zamykać lato w szklanych pułapkach... Z tradycyjnych przetworów bawię się tylko w powidła. Czasem w konfiturę wiśniową... od kiedy zamrażarki zajęły poczesne miejsca w naszych domach, łatwiej mrozić inne owoce niż bawić się w ich obróbkę...
Ale nie umiem się obronić przed potrzebą robienia nalwewek... i pakowaniem ziół do buteleczek z oliwą. Trudno uwierzyć, jak potem kilka kropel może zmienić smak potrawy w przyjemnie zaskakującą niespodziankę. Zwykły ryż potraktowany 2 łyżkami takiej oliwy zastanawia niezwykłym smakiem. A przygotowanie takiego cudeńka zajmuje najwyżej 5 minut...







"Oliwa lawendowo-rozmarynowa"

- oliwa najlepiej z pestek winogron, ale nadaje się każda znośnej jakości bez charakterystycznego dla siebie zapachu
- kilka świeżych gałązek rozmarynu
- kilka gałązek lawendy
- opcjonalnie ząbek czosnku, ale to raczej tylko w samotnym połączeniu z rozmarynem

Do czystych szklanych buteleczek wkładamy gałązki ziół, np. 1 rozmarynu i 3 lawendy, albo odwrotnie:). Zależy, który zapach chcemy bardziej wydobyć. Zalewamy to czystą oliwą. Zakręcamy i odstawiamy w chłodne miejsce przynajmniej na dwa tygodnie. Gotowe :)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Kurczak Kyoto w calvadosie

Nie wiem, dlaczego Kyoto jest w nazwie... ale podoba mi się calvados. Pachniał pięknie, zanim zmieszałam go z pozostałymi składnikami i kurczakiem. Przez chwilę zrobiło mi się nawet żal... że tak do zalewy go muszę użyć. Ale potrzebowałam butelkę. A miała śliczny kształt; z długą, wysmukłą szyjką...
Wracając do kurczaka... naprawdę smaczny, tylko przypaliłam lekko skórkę. Może dlatego, że zamiast cukru użyłam miodu, który się szybko skarmelizował...










"Kurczak Kyoto w calvadosie"

- 1 szklanka calvadosu
- 1/2 szklanki sosu sojowego
- 1/2 szklanki oleju
- 2 łyżki cukru
- 2cm świeżego imbiru
- 1 kurczak, może być poporcjowany

W garnuszku gotujemy wszystkie składniki aż do rozpuszczenia się cukru. Imbir siekamy wcześniej w kosteczkę. Zalewamy tym kurczaka w jakimś naczyniu i wstawiamy do lodówki na kilka godzin, najlepiej na noc.
Nagrzewamy piekarnik. Kładziemy kurczaka na ruszcie albo w naczyniu do zapiekania i pieczemy, polewając od czasu do czasu pozostałą zalewą. Wychodzi delikatny i pachnący :)

niedziela, 26 czerwca 2011

Babka Buni

Fajnie odwiedzac Babcie... własne, przyjaciół, inne Babcie... Zawsze usłyszymy u nich historie, przy których otwierają nam się ze zdziwienia buzie... A do tego na stole znajdzie się kawałek ciasta o smaku już nieco zapomnianym... ale pysznym, delikatnym i niosącym przypomnienie czegoś już nieco zagubionego w pamięci.. ale tak przyjemnego!













"Babka Buni"

- 125dag masła
- 150g cukru
- 1 duży cukier waniliowy
-2 jaja
- 200ml mleka
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 łyżki kakao
- 300g mąki krupczatki

Do malaksera wrzucamy masło, cukier i żółtka. Ucieramy, dolewając lekko ciepłe mleko i mąkę na przemian. Wsypujemy proszek do pieczenia.
Białka ubijamy osobno i mieszamy z masą.
Do wysmarowanej i wysypanej formy przekładamy znaczną część ciasta. Do pozostałej dosypujemy kakao i staramy się tę część położyć na środku pierwszej.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok.40 min przy 180st C.
Ciasto jest zaskakująco lekkie i puszyste.

sobota, 25 czerwca 2011

Poziomkowa nalewka nie tylko na katar



Nalewka poziomkowa... Niezwykła, bo rzadko spotykana, ale i o nieznanych właściwościach. Ma wszelkie zalety przypisywane nalewom malinowym... jeśli chodzi o dodatni wpływ na zdrowie. Stosowana w aptekarskich ilościach, oczywiście ;). A poziomkowa ma do tego obniżać zbyt wysoką temperaturę... w razie choroby. Tego jeszcze nie sprawdzałam, ale na pewno podnosi poziom dobrego samopoczucia:).









"Nalewka poziomkowo-miodowa"

-1 kg poziomek
- 0,5l płynnego miodu, najlepiej lipowego
- 1 l wódki 45%

Owoce wsypujemy do szklanego naczynia, zalewamy wódką. Zamykamy, zostawiamy w jasnym miejscu, najlepiej na parapecie okiennym na co najmniej miesiąc. Zlewamy nastój, a owoce zalewamy miodem. Kiedy puszczą sok, zlać go i połączyć z wcześniejszym nastojem. Mieszamy, filtrujemy rozlewając do butelek. Teraz trzeba jeszcze poczekać choć ze 4 miesiące, najlepiej pół roku. I to jest najtrudniejsze ;).



piątek, 24 czerwca 2011

Kurczak lawendowo-rozmarynowy


Coś ta lawenda trzyma mnie przy sobie... Eksperymentów mi się zachciało. No i ile razy można jeść kurczaka przyrządzonego w ten sam sposób? A w ogrodzie lawenda, a obok rozmaryn wybujał sobie wysoko... Doczytałam jeszcze, że czasami do ziół prowansalskich dosypują kwiatów lawendy... To mi dodało skrzydeł ;) I nie żałowałam! Mięso na talerzu ślicznie wyglądało, a zapach lawendy był na tyle delikatny, że nie tłumił smaku mięsa, a tylko mile łaskotał podniebienie :)




'Kurczak lawendowo-rozmarynowy"

- 1 kurczak w całości
- kilka gałązek świeżej lawendy bądź duża łyżka suszonej
-kilka galązek rozmarynu
- sól
-pieprz

Kurczaka myjemy, osuszamy. Nacieramy listkami rozmarynu, wcieramy płatki kwiatów lawendy. To, co nam zostanie z ziół, wpychamy do środka kurczaka. Solimy, pieprzymy. Wstawiamy do nagrzanego na 150st piekarnika, podkręcamy po kilku minutach do 180. Pod sam koniec pieczenia nastawiamy na 200, żeby uzyskać ładną skórkę, podlewamy sosem z piecznia. Średni kurczak piecze się ok. 60-70 min.

czwartek, 23 czerwca 2011

Lawendowa nalewka



Lato... Boże Ciało. Sąsiedzi wyjechali na długi weekend. W ogrodzie tylko słońce, ptaki pogadujące od czasu do czasu i motyle, unoszące się chmurami nad kwiatami lawendy. Bo lawenda przyciąga motyle... Kiedy poruszyłam delikatnymi kwiatami, subtelny zapach przeszedł na moje dłonie... Co jakimś cudem mi przypomniało, że nie spróbowałam jeszcze lawendowej nalewki, zrobionej w zeszłym roku. Wyciągnęłam z piwnicy fioletową butelkę... coż mogę powiedzieć? Mocne! Ale smak i zapach ubiegłego lata zamknięty był w butelce niebywale dobrze... Ścięłam więc nowe kwiaty lawendy...




"Nalewka lawendowa"

- 6 łyżek suszonych kwiatów lawendy
- pół szklanki cukru
- pół szklanki wody
-3/4l spirytusu 80%

Lawendę zalewamy alkoholem w szklanym naczyniu. Przykrywamy i odstawiamy mniej więcej na tydzień. Przelewamy przez gazę lub cienkie płótno, dobrze wyciskając kwiaty lawendy. Cukier gotujemy w wodzie, studzimy i łączymy z nalewem.
Rozlewamy do buteleczek i wynosimy w chłodne miejsce przynajmniej na 3 miesiące.

Można też eksperymentować ze świeżymi kwiatami zalanymi po prostu alkoholem, np. wódką. Od tego, jak długo będziemy trzymać nalew, zależeć będzie moc i zapach nalewki... Ale to już trzeba wiedzieć, czego się oczekuje od własnego wyrobu ;)

sobota, 11 czerwca 2011

Ciasteczka migdałowe



Ciekawe, skąd się wzięło powiedzenie "migdalić się"? Tak mi przy tych ciasteczkach, nie wiadomo dlaczego, przyszło do głowy... Bo słodkie? Blisko siebie rosną?/migdały :)/ Naprawdę nie wiem... Ale ciasteczka naprawdę smaczne....











"Ciasteczka z migdałami"

- 250g pszennej mąki
- 125 g cukru
- 250g masła
- 1 żółtko
- mała esencja migdałowa
- 100g posiekanych migdałów /płatki, okruchy../


Do malaksera z mieszakami wsypujemy mąkę, cukier. Dodajemy miękkie masło, żółtko, zapach i mieszamy. Pod koniec wsypujemy migdały.
Dwie blachy wykładamy papierem do pieczenia. Układamy na nich niewielkie kulki ciasta i rozpłaszczamy. Pieczemy ok. 12-15 min w piekarniku nagrzanym do 180 st C.

środa, 8 czerwca 2011

Nalewka nie tylko dla pań


Prawie przegapiłam! Ten moment, kiedy trzeba startować z robieniem nowych nalewek.... Na szczęście chciałam kupić w sklepie śledzie. Tak dobrze wyglądały z listkami bazylii! Ale kod kreskowy nie wchodził, pani przy kasie się denerwowała, a ja miałam czas podnieść wzrok na rząd stojących przede mną przezroczystych butelek... Podziękowałam za śledziki, poprosiłam o litr wódki i pół litra spirytusu... Pani się zatroskała, że zakąska jednak "na kasę" nie wchodzi... :)))




"Nalewka letnia nie tylko dla pań"

Tak naprawdę to sami decydujemy, jakich owocow użyć do naszej letniej nalewki.. I tak decydować będą uprzednie przymrozki, obfitość tego czy tamtego czy też po prostu ceny owoców... Najważniejsze, to nie przesadzić z ilością określonego gatunku, żeby nie zdominował smaku...
Przykładowo możemy to zrobić tak:
-1/2kg moreli bez pestek
- 30 dag truskawek
- 1/2 kg malin
- 1/2 kg czerwonych porzeczek /najlepiej bez pestek, ale ja się w to nie bawię ;)/
- 1/2 kg czereśni
- 1/2 kg wiśni
- szklanka poziomek
- kilka suszonych śliwek na złamanie smaku

Do dużego kamionkowego garnka albo szklanego słoja wrzucać przez lato owoce, zasypywać cukrem/wagowo nieco mniej cukru niż owoców/ i zalewać 45% wódką. Pilnować, żeby alkohol przykrywał owoce. Naczynie musi być zamknięte. Po nasypaniu ostatniej warstwy odczekać jeszcze miesiąc, zlać nalew i przefiltrować do butelek. /Ja używam chusteczki do nosa ;)/. Postawić w chłodnym, ciemnym miejscu i wytrzymać z próbowaniem chociaż trzy miesiące. Ale na Boże Narodzenie będzie jak znalazł!

niedziela, 5 czerwca 2011

Ciastka dyniowo-czekoladowe



Nie wiem, dlaczego mnie to nachodzi falami. Jak wyjmę jeden wypiek z piekarnika, to od razu mam ochotę zrobić następny. Wczoraj też... Postawiłam do rośnięcia ciasto na bułeczki czekoladowe i uznałam, że czekanie na efekt to "pusty przebieg czasowy." Krótki przegląd lodówki, a tu w zamrażalce skostniała z zimna dynia w kawałkach.... No to do miksera, przerobiłam ją na pulpę i upiekłam ciasteczka dyniowe ;)





"Ciastka dyniowo-czekoladowe"

-150g pszennej mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- 6 dag miękkiego masła
- 100g cukru
- 150 ml pulpy dyniowej
- 100g pokruszonej czekolady /można i bez/

Do malaksera wrzucamy mąkę, proszek, sodę, cukier. Mieszamy dodając masło i dynię. Na końcu wrzucamy kawałki czekolady.
Blachę do pieczenia wykładamy papierem i układamy na niej newielkie porcje ciasta, w sporej odległości od siebie. Pieczemy 8 min przy 180st C.
Wyjmujemy, czekamy chwilę i ściągamy z blachy. Trzeba uważać, ciastka są lekko wilgotne, żeby się nie posklejały.

sobota, 4 czerwca 2011

Bułeczki czekoladowe na letnie śniadanie



Nareszcie... śniadania w ogrodzie, na tarasie, na balkonie... W parku. Gdziekolwiek. Bez ograniczeń ze ścian, w cieniu liści czy parasola. Przyjaciele w drodze... Szybki wyskok na lokalny rynek. Rzodkiewki, truskawki, jaja od szczęśliwych kur. A na deser, do kawy, bułeczki czekoladowe. Z zawartością lub bez, tylko z salaterką powideł domowej roboty :)))






"Bułeczki czekoladowe"

- 450g pszennej mąki
- 125 ml ciepłego mleka
- 3 dag drożdży
- 100g rodzynek zalanych alkoholem/ew. ciepła wodą/
- 50g kakao w proszku
- 100g cukru
- 3 jaja
- 150g roztopionego masła
- 100g czekolady połamanej drobno
- zapach migdałowy

Drożdże zalewamy mlekiem, wsypujemy łyżeczkę cukru i czekamy, aż "ruszą". Do malaksera z mieszakami wsypujemy mąkę, kakao, wrzucamy jaja, wlewamy drożdże. Mieszamy, dodajemy masło, zapach, cukier.
Odstawiamy do wyrośnięcia.
Wałkujemy rulon, kroimy na porcje. Na każdy plaster ciasta nakładamy rodzynki zmieszane z pokruszoną czekoladą i formujemy bułeczki. Można zrobić część bez nadzienia. Układamy na blasze wyłożonej papierem i czekamy kolejne pół godziny. Pieczemy ok. 15 min przy 190stC.
Są pyszniutkie!