poniedziałek, 8 listopada 2010

Nostalgiczny kurczak po meksykańsku


Babcia Helena mieszkała nad morzem. Oznaczało to, że co roku moje wakacje też przebiegały nad morzem. Pewnie, że nie narzekałam. Moim jedynym związanym z tym zmartwieniem było to, że po każdych wakacjach domowa waga jęczała z rozpaczy na mój widok. Ja też jęczałam i przechodziłam na cudowne diety, które wówczas - o dziwo - działały:). Nic dziwnego, kuchnia babci była obfitująca w radosne niespodzianki od samego rana, a że były to pyszne niespodzianki:)))?
Jeden pokój babcia podnajmowała letnikom. Pewnego lata zjechała do niego aktorka Maja z koleżanką. Niestety, byłam za młoda, żeby zapamiętać jej nazwisko, a żałuję! Wiem, że wyjechała potem do Ameryki... Pani Maja kochała gotować. Razem z moją Babcią i ciocią Halą urządzały codzienne uczty kulinarne. Stół skrzypiał zastawiony przysmakami, mimo że były to jeszcze czasy, kiedy trudno było zdobyć różne produkty. Wiele potraw z tego czasu weszło na stałe do repertuaru mojej rpodziny. Wiodącą jednak stał się kurczak po meksykańsku.



"Kurczak po meksykańsku"


- kurczak w kawałkach, wg potrzeb
- sok z 1-2 cytryn
- czosnek -2-3 ząbki
- koperek
- olej do smażenia
- sól, pieprz

Kawałki kurczaka układamy w naczyniu, zalewamy wyciśniętym sokiem cytrynowym, posypujemy posiekanym czosnkiem i wstawiamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc.
Na patelni rozgrzewamy olej, smażymy kurczaka z obu stron, układamy na nim gałązki koperku, solimy i pieprzymy. Podlewamy odrobiną wody /albo białego wina/ i dusimy pod przykryciem dobre 20 min.

Kurczak jest przyjemnie ostry w smaku, choć nie wiem, czy w Meksyku znają taką potrawę. Bo np. Grecy nigdy nie słyszeli o rybie po grecku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz