poniedziałek, 22 listopada 2010

Mięso pieczone w mojej marynacie


Pisanie kulinarnego bloga wciąga, to oczywiste. Zaczynam dyskutować ze znajomymi, co lubią na swoich talerzach najbardziej ;). Kiedy wczoraj narzekałam, że ciągle muszę mieć specjalne przepisy, Renata powiedziała, że nie rozumie, dlaczego. Np. wielu jej znajomych tęskni do dawnych, sprawdzonych sposobów gotowania. A nie wie, jak upiec zwykłe mięso. Ucieszyłam się bardzo, bo parę lat temu wymyśliłam sobie marynatę, po której każdy kawałek wieprzowiny nabiera pysznego smaku.







"Mięso pieczone w mojej marynacie"

- ładny kawałek wieprzowiny /szynka, najlepiej karkówka/
- olej 0,5 szklanki
-sos sojowy 2-3 łyżki
- ketchup pikantny /na oko ;)/
- 4 łyżki miodu
- 0,5-1 szklanka białego wina /ew. można zrezygnować/
- majeranek lun inne ulubione ziele
- pieprz świeżo zmielony

Wszystkie składniki marynaty wymieszać razem. Mięso zanurzyć w niej dokładnie z każdej strony i wstawić do lodówki najlepiej na noc. Jeśli marynata jest z alkoholem można zostawić na dłużej.
Mięso wyjąć z marynaty, obsmażyć w brytfance na oleju z każdej strony i wstawić do piekarnika. Długość czasu pieczenia zależy od wielkości kawałka mięsa. Lepiej piec dłużej na niższej temperaturze, np. 170-180st niż na 200-220, bo wtedy mięso jest miękkie i soczyste. W trakcie pieczenia podlać pozostałą marynatą i ew. wodą, ale raczej będzie się piekło w znakomitym, wytworzonym przez siebie brunatnym sosoie.

3 komentarze:

  1. lubię robić wszelkiej maści marynaty do mięs. i obowiązkowo na całą noc do lodóweczki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I do piekarnika!
    A najlepsze, ze to najprostszy sposob na dobry obiad :)

    OdpowiedzUsuń