poniedziałek, 28 lutego 2011

Kotleciki wieprzowe pod kołderką serowo-musztardową

Podobno jedzenie kotletów wieprzowych, zwłaszcza schabowych, to preferowany sposób pochłaniania posiłków w naszym kraju. Myślę, że badania na ten temat robiono dawno i mijają się już z rzeczywistością. Niemniej wieprzowina z pewnością należy do naszych ulubionych mięs. Tylko na ile sposobów można ją podawać?
Wczoaj sprawdziłam kolejny. O dziwo, zyskał akceptację w moim marudnym domu. Tylko najmłodszy z obrzydzeniem zeskrobał sos i zalał kotlet ketchupem ;)









"Wieprzowe kotlety pod kołderką serowo-musztardową"

- kotlety wieprzowe /np. 4/
- 2 łyżki stołowe ostrej musztardy
- 1 łyżka śmietany /kwaśnej/
- 100g startego żółtego sera
- olej
- masło

Kotlety delikatnie solimy i pieprzymy. Obsmażamy na oleju zmieszanym z odrobiną masła. najpierw po 3 min z każdej strony, a potem dosmażamy po 5 min.
Piekarnik nagrzewamy na 180 st.
W miseczce mieszamy śmietanę, musztardę i ser.
Kotlety, osączone z tłuszczu, układamy w naczyniu żaroodpornym. Dokładnie przykrywamy przygotowaną papką. Wstawiamy pod opiekacz na 5 min, nie dłużej!

niedziela, 27 lutego 2011

Biszkopciki z okruchami czekolady

Delikatne, niezbyt słodkie. Cudowne do popołudniowej kawy. Pyszne maczane w herbacie. Jeśli nie czekać zbyt długo. Opadające na dno filiżanki kawałki ciastek psują co nieco idylliczny kolor bursztynowego płynu...
W każdym razie łatwe i szybkie do zrobienia. Te biszkopciki z czekoladą.












"Biszkopty z okruchami czekolady"

- 4 średnie jaja
- 6 łyżek cukru
- 4 łyżki z czubkiem mąki pszennej
- zapach lub cukier waniliowy
- 100g pokruszonej czarnej czekolady/można mniej, jak się lubi/

Oddzielamy żółtka od białek. Na żółtka sypiemy odrobinę soli. Białka ubijamy z cukrem na sztywno. Dodajemy stopniowo żółtka. Następnie mieszamy delikatnie z mąką i zapachem, najlepiej już łyżką. Wsypujemy pokruszoną czekoladę.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia i rozciągamy na nim takie kształty ciasteczek, jakie chcemy uzyskać: języczki, koła... Wstawiamy do nagrzanego na 150-160st piekarnika na ok. kwadrans. Muszą być złociste w kolorze.

sobota, 26 lutego 2011

A na lunch - zagadka ;)!

Aha, co jest uwiecznione na zdjęciu? Założę się, że nikt nie zgadnie. Sama bym na to nie wpadła... Okazało się, że mój najmłodszy i ja mamy podobne zdolności do czytania mapy. Czyli żadne. Zwiedziliśmy Rzym bardzo dokładnie, zataczając większe lub mniejsze koła. Kiedy wczoraj zorientowaliśmy się, że znowu wróciliśmy w miejsce na końcu mapy /!/, postanowiliśmy zjeść lunch, zanim udamy się w kolejną trasę. Knajpka aż się prosiła, żeby odpocząć. Niewielka, pod parasolami, z klientami w środku, co dobrze prorokowało. Młody kelner zjawił się natychmiast. Poprosiłam o kartę. Spojrzał na mnie spod oka i zapytał: "Pizza czy spaghetti?". Popatrzyliśmy z Kornelem po sobie. "Spaghetti - zadecydował najmłodszy". Kelner skupił myśli nad angielskim...: "Hooki, carbonara, z sosem pomidorowym czy z oliwą i czosnkiem?". Zdecydowaliśmy się na dwie pierwsze propozycje. Poprosiłam o lampkę białego wina... "Hooki - zgodził się kelner. - Ale ja ci wybiorę."
Zostawił nas rozbawionych i pełnych oczekiwania. Na szczęście wino okazało się naprawdę dobre. Kiedy pochwaliłam trafny wybór, kelner z zadowoleniem kiwnął głową i wydusił z siebie coś, co brzmiało podobnie do "gewurztraminer". Potem dostaliśmy makarony, zadziwiająco dobre. A na deser poprosiłam o espresso. "Hooki - usłyszałam - robię wyśmienite. Będziesz zadowolona". Myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczy, a jednak... Moje espresso okazało się trójkolorowe... Kelner stanął nade mną i czekał, aż wypiję. Tylko najpierw kazał zamieszać... Posłusznie uniosłam ciupeńką szklankę... Ymmm... To było dobre!!! Jak usłyszałam, była to kawa + biała czekolada + sok z pomarańczy... A potem to ja zadziwiłam kelnera... Wyjęłam aparat i w zachwyceniu robiłam zdjęcie pustej szklanki... No trudno, wcześniej nie dał mi szansy... I tak zakończyliśmy nasze małe, rzymskie wakacje.. "Ho0ki..." ;)

wtorek, 22 lutego 2011

Pizza -smiec marzenie dziecka





Wakacje w Rzymie. Co z tego, ze zimowe? Jest cieplo - stosunkowo, inaczej, zabytki wpychaja sie przed oczy... I zachwycenie mojego syna - pizza co dwa kroki... Urozmaicona, przedziwna. Wczoraj wybral z frytkami - dla mnie to juz przekroczenie pewnych granic ;). Widzialam, ze inni turysci tez pokazywali sobie talerz mojego syna palcami... dziele sie wiec obrazkiem, bez podania sposobu przyrzadzania. Nie jest skomplikowany :)))

niedziela, 20 lutego 2011

Piernik z czekoladową duszą


Co najpiękniej napełnia dom zapachem w trakcie pieczenia? Chyba jednak piernik. Mieszanka dodanych do niego przypraw sprawia, że dom napełnia się kuszącą wonią w każdym zakątku. Wykorzystałam mroźny poranek na pokręcenie się po kuchni. Przyjemnie przestrzennej, zanim dzieci wstaną ;) Po południu wpadną goście... przynajmniej dostaną coś do kawy, bo z cynamonowego ciasta niewiele zostało :)









"Piernik z czekoladową duszą"

- 250g mąki
- porządna łyżka przyprawy piernikowej
- 100g cukru, najlepiej jasnego brązowego
- po 125g masła i wody
- 125g powideł
- 1 jaj0
- 100g mocno gorzkiej czekolady, rozpuszczonej w dowolny sposób - ja w kuchence mikrofalowej

Do malaksera wrzucamy mąkę, przyprawy i cukier. Masło rozpuszczamy w wodzie i tak przygotowane wlewamy do suchych produktów, mieszamy. Dodajemy jajo i powidła.
Niewielką blaszkę smarujemy masłem. Rozprowadzamy na niej połowę ciasta, smarujemy lekko przestygłą czekoladą i przykrywamy pozostałą częścią ciasta. Pieczemy przy 170st przez ok. 30 min.

sobota, 19 lutego 2011

Marmurkowe z cynamonem i z Cynamonem


Nie tylko śnieży, ale jeszcze ma ścisnąć mrozem. I to jakim! W lutym? Nikt by się nie spodziewał ;). Pobiegłam rano do kuchni, żeby odczarować mrozy, śniegi i resztki plątających się po głowie niemiłych myśli... Za mną pobiegły moje koty, a jakże. Melon i Cynamon. Zwłaszcza ten drugi kocha grzebać w garnkach, co czasem doprowadza mnie do pasji. Zjada wszystko, w tym naleśniki i makaron... Na szczęście nie rusza ciasta:)






"Marmurkowe z cynamonem"

- 350g mąki
- 11/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 300g cukru
- 250g masła
- 250g serka philadelfia
- zapach śmietankowy
- 4 jaja
Na mieszankę posypkową:
-80g cukru
- 11/2 łyżki kakao
-11/2 łyżki cynamonu
Wszystko mieszamy.

Formę do ciasta smarujemy tłuszczem i wysypujemy mąką.
Do malaksera wkładamy miękkie masło i serek. Miksujemy, dodając stopniowo cukier 300g , jaja i zapach. Następnie powoli dosypujemy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia i odrobiną soli.
Znakomitą część przygotowanego ciasta przekładamy do formy, posypujemy przygotowaną mieszanką, a resztę ciasta kładziemy na wierzch i mieszamy delikatnie, żeby uzyskać pomieszane kolory.
Pieczemy ok. 40 min przy 180st C. I już.

piątek, 18 lutego 2011

Odlotowe czekoladowo-drożdżowe

Dlaczego odlotowe? Bo to był pierwszy wyraz, jaki wyszedł z ust pary moich najbliższych przyjaciół, kiedy je spróbowali. Niezależnie od siebie, o różnych porach dnia :). Zgadzam się z nimi na całej linii. Kocham drożdżowe wypieki, a połączone z czekoladą dają niezwykłe efekty. Z całego kawałka została do dzisiaj tylko "piętka", a to chyba o czymś świadczy...













"Ciasto czekoladowo-drożdżowe"

-450g mąki
- 50g kakao
- 100g rodzynek zalanych dobrze ciepłą wodą
- 130ml ciepłego mleka
- 3 dag drożdży
- 100g cukru
- 2 jaja+ żółtko
- esencja migdałowa
- 130g masła
- 100g pokruszonej gorzkiej czekolady

Drożdże zalewamy mlekiem i sypiemy odrobinę cukru, odstawiamy na bok. Kiedy zrobi się piana dolewamy płynu z nasączonych rodzynek, jakieś 1/3 szklanki.

W malakserze mieszamy mąkę, kakao, cukier. Dodajemy wyrośnięte drożdże, jaja i zapach. Masło topimy, powoli wlewamy do masy. Wyrabiamy do skutku. Przekładamy do miski, przykrywamy czystą ściereczką i czekamy, aż podwoi objętość.

Odsączone rodzynki mieszamy z pokruszoną czekoladą.

Formę do pieczenia /najlepiej rynienkę/ smarujemy masłem, wysypujemy mąką. Przelewamy do niej masę. Robimy przez jej środek wgłębienie i nakładamy tam masę rodzynkowo-czekoladową.
Wstawiamy do nagrzanego na 180-190st piekarnika i pieczemy. U mnie wystarczyło 35 min. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem dla dekoracji.

czwartek, 17 lutego 2011

Muffinki z dżemem jagodowym i wiórkami czekolady

Niesamowite, jaką karierę zrobiły muffinki w Polsce. A ja się z nimi pierwszy raz spotkałam we wczesnych latach 90-ych. Mieszkałam chwilę w San Francisco i zostałam zaproszona na niedzielne śniadanie. Pani domu zapowiedziała, że będzie domowe ciasto. Wyjęła z szafki opakowanie z gotową do pieczenia mieszanką, dolała trochę wody i wymieszała. W napięciu czekałyśmy na efekt końcowy. Po wyjęciu muffinek z piekarnika pani domu ze smutkiem potrząsnęła głową mówiąc: "Coś mi się dzisiaj nie udały " :)))









"Muffinki z dżemem i wiórkami czekolady"

- 230g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 jajo
- 100g cukru
- 130g masła
- 130ml mleka
- zapach
- 100g wiórków czekoladowych
- dżem jagodowy /albo inny/

Do malaksera wkładamy miękkie masło, jajko. Ucieramy, dolewając mleko i kilka kropli zapachu. Dosypujemy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia oraz cukier. Na końcu wsypujemy wiórki czekoladowe.
Przygotowaną masę nakładamy do 2/3 wysokości foremek do pieczenia. W każdej muffince robimy w środku wgłębienie i nakładamy trochę dżemu. Pieczemy przez 25 min przy 180 st C.

środa, 16 lutego 2011

A moze Guocamole ?

Coś małego, coś smacznego i coś zdrowego. Tak można o tej przekąsce powiedzieć, dopóki nie zjemy jej z paczką chipsów. Ale przecież może posłużyć też jako smarowidło do chleba, a nawet dodatek do różnych naleśników czy dań mięsnych. Zwłaszcza udających meksykańskie pochodzenie...;) Tyle w teorii. W moim domu guocamole znika razem z chpisami...
Mój przepis jest bardzo uproszczony. Akurat taki, żeby dzieciaki zjadły coś wartościowego nie narzekając. Dla gości można pofantazjować dodając paprykę, albo chili....












"Bardzo proste guocamole"

- 2 bardzo dojrzałe acocado
- sok z 1 cytryny bądź limonki
- 2-3 ząbki czosnku /mała cebulka dla tych, co nie lubią/
-sól, pieprz

Avocado pestkujemy, obieramy ze skórki. Wrzucamy do miksera. Kropimy sokiem cytrynowym natychmiast, żeby nie straciło koloru. Wrzucamy pokrojone ząbki czosnku lub cebuli. /Można to i to/. Miksujemy. Doprawiamy solą i pieprzem - to już jak kto lubi :)))



wtorek, 15 lutego 2011

Nalewka sosnowa na kaszel też dobra

Wyjrzałam przez okno na ściśnięty mrozem świat - i nie wierzyłam własnym oczom: sosny zaczynają puszczać młode pędy! A więc to już przyszła pora na robienie z nich nalewki. Nie ma nic lepszego na kaszel przy przeziębieniu niż mały kieliszek takiej mikstury. Wiem, bo właśnie sprawdzam, starając się łagodzić skutki przeziębienia sprzedanego mi przez synów:). Co prawda pojemność butli na zdjęciu sugeruje, że jeszcze przez dwa lata nie muszę robić nowej nalewki, ale trzeba pamiętać o znajomych ;).









"Nalewka sosnowa"
- 0,5l młodych pędów sosnowych
- 1/2 kg cukru
- 1l spirytusu
- 2 szklanki czystej wody

Zerwane pędy sosnowe układamy w słoju, przesypując je cukrem. Zakrywamy słój gazą i stawiamy w słonecznym miejscu na 2-3 tygodnie. Co jakiś czas potrząsamy. Kiedy cukier się rozpuści łączymy powstały syrop z gorącą wodą i znowu odstawiamy na kilka dni. Filtrujemy, łączymy z alkoholem, rozlewamy do butelek i zostawiamy w ciemnym, chłodnym miejscu co najmniej na pół roku.

A jeśli ma służyć tylko do leczenia kataru i kaszlu, to:

-szklanka pędów
- 0,1 l spirytusu
- 1 łyżka miodu

Pędy kroimy na kawałki, wkładamy do szklanego naczynia, zalewamy spirytusem. Dodajemy miód i uzupełniamy naczynie wodą. /Razem do 0,5l/. Zamykamy na tydzień. Potem raczymy się codziennie po małej łyżeczce.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Karkówka winem upojona

Oho, dzisiaj Walentynki. Powinnam błysnąć jakimś serduszkiem? A ja lubię karkówkę. Może nie jest taka "szlachetna" jak polędwiczki czy nawet schab, ale ma w sobie miękkość i kruchość, którą cenią sobie nawet moje dzieci. Można ją przyrządzić na wiele sposobów, ale jeden z moich ulubionych polega na potraktowaniu jej najpierw białym winem. Zresztą staram się nim potraktować wszystkich, którzy trafiają do mojego domu ;)))










"Karkówka winem upojona"

- porcja świeżej karkówki w plastrach
- szklanka białego wina
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- żółta lub pomarańczowa papryka
- olej
- sól, pieprz
- duża łyżka miodu
- majeranek bądź tymianek

Przygotowujemy marynatę: mieszamy w winie miód i zioła. Mięso solimy, pieprzymy świeżo zmielonym pieprzem, zalewamy marynatą na kilka godzin.
Na patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy cebulę pokrojoną w piórka, a po chwili posiekany czosnek. Obsmażamy krótko, wkładamy mięso. Po kilku minutach dodajemy paprykę oczyszczoną z pestek i białych części, pokrojoną w paski. Dusimy razem. Można podlać odrobiną marynaty. Jeśli ktoś preferuje pikantne akcenty, może dorzucić chili pokrojone w cieniutkie plastry.

sobota, 12 lutego 2011

Łatwiutkie czekoladowe Aurelii

Aurelia jest bardzo zajętą kobietą. Jest panią mecenas w wielkiej kancelarii prawnej. Dlatego ceni sobie każde pięć minut, które może poświęcić dla siebie. Ale stara się też pamiętać o przysłowiach mówiących coś o żołądku i mężczyźnie - albo odwrotnie ;). Na specjalne okazje ma przepis pozwalający błyskawicznie przygotować ciasto czekoladowe. Któremu nikt nie może się oprzeć;)











"Ciasto czekoladowe Aurelii"

-1 jajo
- 200g mąki
- 200g cukru
- 100g kakao
- 120g masła
-150g kwaśnej śmietany
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-1 łyżeczka sody
- kieliszek likieru kawowego albo czekladowego

Wszystkie składniki wrzucamy do miksera i mieszamy aż do ich połączenia. Przekładamy do wysmarowanej blachy i pieczemy przez ok 50 min przy 175st C. Gotowe!

piątek, 11 lutego 2011

Poranne muffiny bananowe z M&Ms-ami

Nasza Pani od Fortepianu narzekała, że podaje przepisy na podwieczorek albo popołudniowe ciasteczka. A ona by chciała coś dobrego rano, jak przychodzi. Np. o 10.00, do herbaty. Cóż, rozumiem ją. Sama bym próbowała zająć się czymś smacznym, zamiast wysłuchiwać cierpiętniczego stukania w klawisze. Dobre chęci do chociaż poprawnego zagrania utworu nie wystarczą. Dzisiaj niespodzianka dla Naszej Pani ;). Muffiny z bananem i kolorowymi cukierkami. Może na jej humory wystarczą ;))))









"Muffiny bananowe z M&M-sami"

- 300g mąki
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody
- 200g cuku
- dobre pół kostki masła
- 3 jaja
- ćwierć szklanki mleka
- opakowanie M$Ms
- 2 rozgniecione widelcem banany

W malakserze ucieramy masło z cukrem, dodajemy jaja. Wsypujemy mąkę wymieszaną ze spulchniaczami, wlewamy mleko. Dodajemy banany i cukierki. /Już na wolnych obrotach./
Foremki do babeczek napełniamy ciastem do 2/3 wysokości. Wstawiamy do nagrzanego na 180st piekarnika i pieczemy ok. 20-25 min.
Szybko i bez ryzyka ;)

czwartek, 10 lutego 2011

Popołudniowe ciastka z czekoladą i kokosem





Troszkę się przypaliły przy brzegach... Ale i tak smakują rewelacyjnie. Przyznaję, że urządzenia kuchenne bardzo ułatwiają życie. Zrobienie tych ciastek przy pomocy miksera zajęło mi może dobry kwadrans - bez pieczenia, jak widać ;) - a ile przyjemności na całe popołudnie.









"Ciasteczka z czekoladą i kokosem"

- 250g pszennej mąki
- 125g cukru
- 1 żółtko
- 250g masła
- kilka kropli zapachu
- 100g wiórków kokosowych
- tabliczka gorzkiej czekolady połamana na kawałki
- pół łyżeczki proszku do pieczenia

Do miksera z mieszadłami wsypujemy cukier i wkładamy miękkke masło. Miksujemy, dodając żółtko. Następnie mąkę i pół łyżeczki proszku do pieczenia. Dodajemy zapach. Na końcu wsypujemy wiórki i przy wolnych już obrotach rozdrobnioną czekoladę.
Blachę do pieczenia wykładamy papierem, układamy na niej łyżką kolejne ciastka, w pewnej odległości od siebie. Pieczemy przez 15 min przy 180st C.

środa, 9 lutego 2011

Kurczak kapama w czerwieni

Podobno przetwory z pomidorów mają więcej wartości niż świeże owoce. Zawsze nieufnie przyjmuję takie rewelacje, ale zimą trudno się z nimi nie zgodzić. Kupiłam dwa pomidory - przeleżały na półce dwa tygodnie. Okrągłe, czerwone, bez śladu pleśni czy innego zepsucia. Może rozsądniej sięgać teraz po ketchup albo pomidory w puszce?












"Kurczak kapama"

- 2 piersi kurczaka pokrojone w cienkie paski
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- sok z połowy cytryny
- przyprawa 5-smaków, albo sól, pieprz, cynamon, goździki - to kwestia ulubionych smaków
-kieliszek wina
- puszka pomidorów bez skórki
- słoiczek przecieru pomidorowego

Kurczaka posypujemy przyprawami, skrapiami cytryną, odstawiamy w chłodne miejsce.
Cebulę kroimy w piórka, czosnek siekamy.

W rondlu obsmażamy na oliwie kawałki kurczaka. Wyjmujemy go na bok, wrzucamy cebulę i czosnek. Czekamy chwilę, wlewamy wino i 3/4 szklanki wody, najlepiej gorącej. Wrzucamy pomidory z puszki, dodajemy przecier i małą łyżeczkę cukru. Pozostawiamy na jakiś czas na małym ogniu. Sos powinien być gęsty. Dodajemy kurczaka i jeszcze gotujemy przez 10-15 min.
Podajemy z ryżem bądź makaronem. Można posypać parmezanem...

wtorek, 8 lutego 2011

Ciastka z masłem orzechowym

Teraz wirus zabrał się za mnie. Łaskocze w gardło pytając zalotnie: poddasz się? Nie, nie poddam. A do tego upiekłam ciastka z masłem orzechowym. Nie wiem, dlaczego moje dzieci tak przepadają za tym wątpliwym dla mnie przysmakiem. Ale cóż, o gustach się nie dyskutuje a dzieci kocha - podobno ;) - bezwarunkowo.












"Ciastka z masłem orzechowym"

- 200g mąki pszennej
- 2/3 łyżeczki sody
- dobre pól kostki masła
- 100g brązowego cukru/można zastąpić białym/
- 150g masła orzechowego
- kilka kropli zapachu
- tabliczka pokruszonej gorzkiej czekolady
- 1 jajo

Do malaksera wrzucamy masło i cukier. Mieszamy na wysokich obrotach, dodajemy masło orzechowe. Następnie jajo i zapach. Zwalniamy obroty na niższe. Wsypujemy mąkę, sodę, a także kawałki czekolady.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Układamy na niej w pewnej odległości kawałki ciasta. Wstawiamy na ok. 12 min do nagrzanego do 180-190st piekarnika.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Piegusek na rozweselenie

Kolorowe M&M-sy... Ściskane w garści, pakowane do ust w poszukiwaniu smaku ukrytej w kolorowych drażetkach czekolady... Tym razem zanurzone w pachnącym cieście... wabiące różnymi barwami...
Teraz mój drugi syn jest chory :(((. A mamy są od spełniania życzeń :)))












"MM-kowy piegusek"

Na przeciętną formę od tarty:

- 300g mąki
-1 łyżka sody
- 2 małe jaja
- dobre pół kostki masła
- 180g cukru, najlepiej brązowego
- zapach
- tabliczka gorzkiej, dobrze pokruszonej czekolady
- małe opakowanie M$M

W malakserze ucieramy masło z cukrem. Dodajemy jaja i zapach. Na wolniejszych obrotach wsypujemy mąkę z sodą. Na końcu czekoladę i cukierki.
Formę natłuszczamy, wykładamy na nią ciasto i pieczemy w nagrzanym do 180 st piekarniku przez 15-20 min.

niedziela, 6 lutego 2011

Morelowy puch w kolorze nadziei


Deser w kolorze zielonym... uzyskany bez sztucznych barwników. Albo w kolorze niebieskim... To marzenie kucharzy na całym świecie! Chciałabym więc opatentować moje własne, niestety przypadkowe ;)) odkrycie... Robiłam deser morelowy. Jako likieru pomarańczowego użyłam curacaco... I oto proszę. Dzieci nie chciały zjeść bo się bały, że zatrute... :)










"Zielony mus morelowy"

-pełna szklanka suszonych moreli
- 4 łyżki cukru
- 50ml curacao /lub innego likieru pomarańczowego, jeśli zadowolimy się mniej wymyślnym kolorem/
- 50 ml brandy lub koniaku
- 2-3 łyżki kremówki

Najlepiej na kilka godzin zalać morele ciepłą wodą. Następnie ugotować je i zmiksować. Dodać alkohole, śmietankę i jeszcze ubijać. Można podać z biszkopcikami - jeden ułożyć na spodzie, drugi dla dekoracji. Deser ma wadę - trzeba go zjeść najlepiej do godziny po przygotowaniu. Potem coraz bardziej traci na atrakcji :)

sobota, 5 lutego 2011

Bułeczki na ploteczki

Kiedy dwie kobiety spotykają się na ploteczki, mają cudowną zdolność jednoczesnego mówienia i słyszenia tej drugiej. We trzy muszą już dość skupiać uwagę. Jeśli zapraszam więcej koleżanek, wolę upiec bułeczki. Mają wielką zdolność przenoszenia na siebie koncentracji. Zwłaszcza, jeśli samemu trzeba dobrać do nich odpowiedni rodzaj konfitury lub miodu. I jeszcze trzeba policzyć w głowie kalorie:))) Wtedy jest szansa, że usłyszymy się nawzajem:)))










"Mleczne bułeczki na ploteczki"

- 3 szklanki mąki
-1/3 kostki masła
- opakowanie suchych drożdży/4dag świeżych/
- 3 łyżki cukru
- odrobina zapachu
- szklanka ciepłego mleka
- 2 żółtka

Do malaksera wsypujemy mąkę. Na nią suche drożdże, posypujemy cukrem, zalewamy mlekiem. Mieszamy krótko na wysokich obrotach, potem na niższych. Dodajemy żółtka, zapach, szczyptę soli. Wlewamy stopione masło.
Odstawiamy do wyrośnięcia. Wykładamy na posypaną mąką stolnicę, toczymy wałek, odkrajamy niewielkie porcje i toczymy kulki, które układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. /Ja poszłam na leniucha, podzieliłam ciasto w misce na porcje i uturlałam wszystko w dłoniach./ Czekamy ponownie, aż podrosną. Wstawiamy do nagrzanego na 160st piekarnika, czekamy 25-30 min.
Pyszne z powidłami, miodem, inną konfiturą.

piątek, 4 lutego 2011

Kurczak lepszy niż myślałam

Najmłodszy dalej chory. Temperatuta powyżej 39st męczy go okrutnie. O jedzeniu nie ma mowy. Ma siły jedynie na gry komputerowe ;). No, ale siły z czegoś trzeba zbierać. Wyskoczyłam szybko po świeże zwłoki kurczaka do sklepu ekologicznego. Po powrocie przejrzałam resztę zapasów, ale było tego niewiele. Połączyłam jedno z drugim bez większego entuzjazmu. Ale po otwarciu brytfanki przeżyłam zaskakująco miłe rozczarowanie:)










"Kurczak z brytfanki"

- 10dag boczku
- 20dag pieczarek
- 1-2 cebule-2 ząbki czosnku
- szklanka wina wytrawnego/myslę, że kolor bez znaczenia/
- 1 świeży kurczak

Kurczaka myjemy, nacieramy solą, pieprzem, odkładamy.
Boczek kroimy na niewielkie kostki. Cebulę w piórka, czosnek siekamy.
Stawiamy brytfankę na ogniu, wlewamy kilka łyżek oleju. Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy boczek, podtapiamy go. Dodajemy cebulę po chwili czosnek. Na to pieczarki. Po krótkim przesmażeniu wkładamy kurczaka. Najrozsądniej byłoby wyjąć łyżką cedzakową dotychczasowe produkty i przesmażyć go na samym tłuszczu. Ja tylko rozgarnęłam pieczarkowo - boczkowy bałagan i obsmażyłam kurczaka w samym środku.
Zalewamy wszystko szklanką wina i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180 stC na ok. 45 min - zależy od wielkości kurczaka.
Po podniesieniu pokrywki wyleciała pachnąca para, a sam kurczak okazał się być miękki i zadziwiająco soczysty...

czwartek, 3 lutego 2011

Pieczony chlebek z salami


Wirusy plączą się dookoła. Trudno się ustrzec, więc i mój Najmłodszy wrócił ze szkoły kaszląc i prychając. Padł do łóżka i ma ponad 39 stopni. Trudno z domu nawet po chleb wyskoczyć, więc sięgnęłam po przepis na bardzo prosty i smaczny chlebek z salami. Co prawda mooje rozpuszczone dzieci proszą, żeby do jego wypieku używać tylko pszennej mąki, ale się udaje... A potem tylko masełko, chrupiąca skórka... mmm...









"Świeży chlebek z salami"
- 250g mąki pszennej
- 250g mąki żytniej
- torebka suszonych drożdży/4 dag świeżych/
- łyżeczka soli
- łyżeczka cukru
- 10 dag salami pokrojonego w kostkę
- dobra szklanka ciepłej wody

Najłatwiej wsypać obie mąki do miksera, dodać drożdże, zalać ciepłą wodą. /nie gorącą!/. Wymieszać krótko na wysokich obrotach, potem na niższych, dodając salami. Ciasto wyjąć, położyć w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Uformowac dwa bochenki, naciąć dwukrotnie, wstawić do ciepłego piekarnika i piec ok.40 min przy 190 st C. Przynajmniej mnie to tyle zajmuje....

`

środa, 2 lutego 2011

Napoleonka na rozkaz

Moja koleżanka ma mamę. A mama ma przepis na Napoleonkę. Wychodzi jej tak dobrze, że kiedy ma przyjechac do Warszawy znajomi koleżanki dopytują się, czy już jest. I czy ciasto jest gotowe. Bo w pierwszej kolejności po przyjeździe piecze właśnie Napoleonkę. Ale jak widać po zdjęciu, jej żywot jest bardzo krótki. Ledwo zdążyłam chwycić aparat ;)))











"Napoleonka mamy koleżanki"

Na ciasto:

  • mąka 2 szklanki
  • piwo 1/2 szklanki
  • 250g zimnego masła

Na krem:


Mąkę wsypujemy do miski lub na stolnicę - dodajemy pokrojone masło - i całość siekamy. Wlewamy zimne piwo. Szybko wyrabiamy ciasto. Wkładamy do lodówki na godzinę (lepiej dłużej).

Ciasto dzielimy na 2 części. Każdą wałkujemy i wykładamy na 2 blaszki. Wstawiamy do ciepłego piekarnika. Pieczemy na termoobiegu równocześnie przez 20 minut w temp. 170 stopni. Przy normalnym proponuję piec każde ciasto osobno w temp. 180 stopni przez 20-25 minut.

Krem:

0,5 l mleka gotujemy z cukrem i masłem. Pozostałe mleko mieszamy z jajkami, mąkami i budyniem. Wlewamy go gotującego się mleka, gotujemy ciągle mieszając do zgęstnienia.

Jeszcze gorący krem wykładamy na upieczone, wystudzone ciasto. przykrywamy drugim plackiem.
Po wystygnięciu posypujemy ciasto cukrem pudrem.

wtorek, 1 lutego 2011

Smaki dzieciństwa: mus z kaszy manny:)

Kto z nas nie pamięta smaku kaszy manny? Podstawy wyżywienia obecnego średniego pokolenia w głębokim dzieciństwie... Moje dzieci do teraz nie odmawiają talerza tego przysmaku posypanego tartą czekoladą albo po prostu polanego sokiem owocowym. Sama też chętnie wygrzebuję resztki kaszki z garnka i wylizuję po niej łyżkę. Jest wiele sposobów "uszlachetnienia" sposobu podania kaszki. Nawet gościom. Na przykład zrobienie z niej musu :)










"Mus z kaszy manny"

- 2 szklanki mleka
- 4 łyżki kaszy manny
- 4 łyżki cukru + łyżeczka
- 2 jaja
- ew. sok owocowy

Gotujemy kaszę na mleku dodając małą łyżeczkę cukru i szczyptę soli. Mieszamy, żeby nie powstały grudki. Żółtka ucieramy z cukrem na kogel - mogel /przysmak sam w sobie!/. Białka ubijamy na sztywną pianę.
Po przestudzeniu kaszy ubijamy ją mikserem, dodając kogel-mogel ew.sok, jeśli chcemy mieć ładny, różowy kolor. /dla mnie robi się za słodko/. Na końcu delikatnie mieszamy łyżką z ubitymi białkami. Nakładamy do salaterek i dekorujemy, o czym sama zapomniałam ;).