czwartek, 16 grudnia 2010
Kruszon czyli Bischof
Ha! kto jeszcze pija kruszony? A były całkiem popularne za mojego dzieciństwa. Chociaż największe triumfy święciły podobno w dwudziestoleciu międzywojennym. Podawane w szklanych i kryształowych wazach były ozdobą wielu stołów. Też zapomniałam o tym przysmaku na długie lata. Na szczęście obrazek w jakiejś książce odświeżył mi pamięć...
"Kruszon"
- butelka białego - najlepiej reńskiego - wina
- 2 pomarańcze
- 1 cytryna
-100g cukru
-goździki
- kawałek cynamonu
Owoce parzymy wrzątkiem i obieramy ze skórki. Kroimy na plasterki, wkładamy do wazy. Dodajemy goździki i cynamon. Cukier wsypujemy do niepełnej szklanki gorącej wody i mieszamy. Gorącym syropem zalać owoce i odstawić na jakiś czas. Następnie przecedzić i połączyć z winem, ochłodzić.
To bardzo orzeźwiający napój. Zamiast wina można użyć szampana, jeśli ktoś preferuje bąbelki ;).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz