poniedziałek, 24 stycznia 2011

Całuski:)

Nazwa zachęcająca... a kryją sie pod nią marengi, czyli bezy. Do tego z czekoladą. Zawsze podchodziłam z pewnym dystansem do domowego wypieku bezów. A to ciągnęły sie w środku po upieczeniu, a to pachniały spalenizną. Ale całuski udają się w sam raz. I są rozkosznie słodkie ;) W każdym razie w zastraszającym tempie zniknęły dzisiaj z talerzyka...












"Całuski"

- 10 dag cukru
- 2 białka
- 1 łyżka kakao w proszku
- 5 dag startej twardej czekolady

Białka ubijamy w wysokim naczyniu na sztywną pianę. Pod koniec dodajemy cukier, potem kakao. Na końcu startą czekoladę, którą delikatnie mieszamy z pianą.

Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Nakładamy łyżką niewielkie porcje, mniej więcej wielkości włoskiego orzecha. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 140-150 st C. Pieczemy do pół godziny.

1 komentarz: