Andrzej jest smakoszem. Rewelacyjnie gotuje. Czułam się zażenowana, kiedy w porze obiadowej przetrząsał moją pustawą lodówkę. Podrapał się po nosie i zaproponował, że zrobi mi sos z pomidorów, który będzie bazą wypadową dla różnych późniejszych kombinacji. Z warzywami, mielonym mięsem. A spokojnie może stać przez trzy dni w chłodzie. No i jemy ten sos. Razem z chłopcami. Już trzeci dzień. Naprawdę nie narzekam ;)!
"Sos Andrzeja"
- puszka duża pomidorów bez skórki
- opakowanie przecieru pomidorowego
- łyżka mąki
- zioła prowansalskie
- cebula
- 2 ząbki czosnku
Na łyżce oliwy robimy zasmażkę mąki. Najlepiej w szerokim rondlu. Wlewamy pomidory z puszki, dodajemy przecier. Po 10 min wcieramy na drobnej tarce cebulę i czosnek. Dodajemy zioła i dusimy kolejne 10 min. Przestudzamy lekko, miksujemy. Sól, pieprz. Gotowe.
znam ten sos, jest genialny! może być bazą do nieskończonej chyba kombinacji dań :)
OdpowiedzUsuńpozdrawim ciepło!