piątek, 7 stycznia 2011

Nasi goreng czyli smażony ryż



To był nasz pierwszy dzień w Singapurze. Szłyśmy oszołomione ulicą, przy której stały tylko i wyłącznie wielkie centra handlowe. Do ilu z nich można wejść? W końcu wszędzie są te same sklepy i marki. Szczęśliwie znalazłyśmy boczną uliczkę z niewielkimi restauracyjkami. Na pierwszy posiłek zamówiłyśmy ostrożnie smażony ryż. W stylu indonezyjskiem. Ale i tak smakował inaczej, niż sobie wobrażałyśmy.





"Nasi goreng"

- 800g ugotowanego ryżu, najlepiej z poprzedniego dnia
- 2 cebule
- 3 ząbki czosnku
- 2-3 łyżki oleju
- 1-2 łyżki sambal oelek
- 3 łyżki słodkiego sosu sojowego

Cebulę obrać i posiekać, wycisnąć czosnek. Rozgrzać olej w rondlu, przesmażyć krótko cebulę wraz z czosnkiem. Wrzucić ryż i smażyć ok.10min dodając pozostałe przyprawy.

Danie można urozmaicać dodając warzywa, jak na zdjęciu, albo kraby czy przesmażone mięso. Jest bardzo proste w wykonaniu i naprawdę smaczne.

5 komentarzy:

  1. A w czym to danie jest podane? Mam na myśli to, co widać na zdjęciu - wygląda na placek.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja Nasi Goreng jadłam po raz pierwszy w życiu w Belgii :P To dopiero nadużycie...

    A w Polsce sambal oelek dostanę w sklepie takim jak np. Kuchnie Świata?

    OdpowiedzUsuń
  3. Sambal mozna dostac w kazdym "lepszym" supermarkecie. W "Kuchniach swiata" tez jest z pewnoscia.
    A ryz podany jest w nalesniku... Nie podalam jego skladu, bo nie wiem dlaczego ilekroc probowalam rozmawiac o mące, to w Singapurze robili dziwne miny. Nie lapali, o co pytam? A byl to problem, bo moja bezglutenowa corka unikajac maki nieomal ratuje sobie zycie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię takie smaki. muszę kupić sambal oelek, ale myślę, że i bez niego będzie mi smakować

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda pysznie! Ślinka mi cieknie i już się nie mogę doczekać - w przyszłym tygodniu lecę w tamte rejony i w Singapurze też będę się raczyć pysznościami!

    OdpowiedzUsuń