niedziela, 27 marca 2011

Browni z brązowym cukrem i orzechami


I znowu tak na szybko... Pani od Fortepianu dziś przyjeżdża, żeby mnie objechać za słabe przygotowanie. To postanowiłam wykupić się ciastem. Pani skończyła diety i ku mojemu zdziweniu zjada, co się jej zaproponuje... Może to taki szok podietowy;)))












"Browni z cukrem i orzechami"
- 0,25 dag mąki pszennej
- 2 jaja
- 7 dag masła
- łyżeczka proszku do piecznie
- 200g brązowego cukru - wychodzi dość słodko
- esencja waniliowa lub migdałowa
- 100g orzechów pokrojonych , jakie się lubi
- 100 g gorzkiej czekolady połamanej na małe kawałeczki

W garnuszku topimy dobrze masło. Po przestygnięciu wsypujemy cukier, dodajemy jaja, dobrze mieszamy. Przekładamy do malaksera razem z mąką i proszkiem do pieczenia. Mieszamy, dosypujemy orzechy /część warto zostawić do przybrania wierzchu/ oraz kawałki czekolady.
Przekładamy do wysmarowanej formy, pieczemy 30 min przy 180st C.
Wyszło smaczniejsze niż przypuszczałam!

sobota, 26 marca 2011

Legumina z kaszy manny na post

I tak przesuwają się postne dni... Straciły na znaczeniu, coraz mniej osób pamięta, że wogóle coś takiego jak post ma rację bytu... A nie na darmo nasi przodkowie łamiali sobie głowy, żeby post nie tylko nie był dokuczliwy, ale nawet niósł ze sobą przysmaki usprawiedliwione wybranym czasem z kościelnego kalendarza... jednym z takich rarytasów była legumina z kaszy manny... Delikatna, nie za słodka... I nie wiem dlaczego, ale świetnie się ją je słuchając "Canto de la terra"
Dla chcących spróbować:
http://www.youtube.com/watch?v=WSLg0mwvh-o&feature=related






"Legumina z kaszy manny na post"

Ugotować gęstą kaszę manną: na 3/4l mleka wsypujemy ok. 6 łyżek kaszy manny, dodajemy 3 łyżki cukru i łyżkę masła, chłodzimy.
Przestudzoną kaszę miksujemy na wysokich obrotach z pojemniczkiem kwaśnej, gęstej śmietany. Można wetrzeć trochę skórki cytrynowej. Wykładamy na salaterki, posypujemy cynamonem... i już.

piątek, 25 marca 2011

Kisiel wiśniowy ulubiony

Mój "najulubieńszy" smak dzieciństwa. Kocham kisiele, a wiśniowy szczególnie.Ta słodycz przełamana cierpkością! Prawie jak smak życia ;) Mój najmłodszy przejął pasję do kisieli razem z genami. Albo wyssał z mlekiem... tu naukowcy nie są zgodni. Naturalnie on woli kisiele z torebki. Rozumiem go, jak byłam mała, też tak miałam. Ale wiśniowy zjadł... marudząc okropnie. I zaraz ugotował sobie kisiel inaczej prawdziwy ;))) Pierwszy raz sam.










"Kisiel wiśniowy"
- 1/2l soku wiśniowego naturalnego / zawsze można ugotować mrożone wiśnie w pół litra wody/
- 2 czubate łyżki cukru
- 2 dobre łyżki mąki ziemniaczanej
- ew. 2 goździki lub kawałek laski cynamonu

Zagotowujemy sok z przyprawami, przyprawy wyjmujemy. Dodajemy cukier. W pół szklanki wody rozprowadzamy mąkę ziemniaczaną i wlewamy do garnka cały czas mieszając. Czekamy jeszcze chwilkę i rozlewamy kisiel do przygotowanych salaterek, studzimy ;).
-

czwartek, 24 marca 2011

Postna kartoflanka Oleksandry

Jak to Młynarski nucił? "Ze wszystkich zup nam najlepiej smakowała przyprawiona z umiarem choć pikantna, Taka posilna, taka przymilna kartoflanka, kochana kartoflanka".
I trudno się nie zgodzić.
Sposobów przyrządzania zupy ziemniaczanej jest pewnie w Polsce tyle, ile domów. A Oleksandra, która przestrzega postu bardzo pilnie ma swoją wersję, którą o dziwo!, akceptują moje dzieciaki...










"Postna kartoflanka"

- 1/2 kg ziemniaków
- spora garść suszonych grzybów
- cebula
- kilka suszonych śliwek bez pestek
- łyżka masła
-sól

Grzyby zalewamy zimną wodą, 0k. 1l, czekamy 2 godziny, zagotowujemy. Śliwki zalewamy 0,5 l wody, odstawiamy. Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę, wrzucamy do wywaru grzybowego, gotujemy przez 20 min. Śliwki kroimy w kostkę, dorzucamy. Posiekaną cebulę rumienimy na masełku, przekładamy do zupy. /Ci, co są na diecie, mogą sobie tę część odpuścić/. Zagotowujemy, solimy i gotowe. Ja jeszcze włożyłam liść laurowy. A jak Oleksandra zabrała swoją porcję, dolałam śmietanki kremowej. Przestało być tak bardzo postnie, a zrobiło się nieco wykwintnie;)

środa, 23 marca 2011

Briochki Paryżem pachnące...


Paryż wiosną... Tyle się nasłuchałam, że najpiękniej to jest tam w kwietniu. A ja widziałam Paryż latem, widziałam jesienią... Ale nigdy wiosną! No i wreszcie. Lecę za tydzień. Co prawda tylko na zupełnie pierwsze dni kwietnia. Za to na moje urodziny;) Spotkam przyjaciół, pójdziemy karmić wróble w parku Tuileries... Rozmarzyłam się. Ale żeby sobie przybliżyć te przyjemności, wygrzebałam przepis na briochki... Pyszne do kawy, najlepsze z domowym dżemem....









"Briochki tchnące Paryżem" ;)

- 1,5 dag drożdży
- 1/2kg pszennej mąki
- 100ml ciepłego mleka
-łyżka cukru
- 5 małych jaj
- łyżeczka soli
- 300g masla, najlepiej rozpuścić
- wiórki gorzkiej czekolady, jeśli się lubi

Do ciepłego mleka wrzucamy drożdże, wsypujemy cukier, czekamy 10 min. Do malaksera wsypujemy mąkę, sól, dodajemy zaczyn drożdżowy, a potem kolejno jaja i masło. Można potraktować zapachem, np. migdałowym. Wsypać wiórki czekoladowe. Przekładamy do miski i czekamy do wyrośnięcia, czyli ok. 1 godziny. Wstawiamy do lodówki co najmniej na pół godziny, ale nie dłużej niż na 2.
Foremki smarujemy masłem, piekarnik nagrzewamy do 200st. Z ciasta formujemy kulki, które wkładamy do foremek. Robimy w nich wgłębienie szykując miejsce na mniejsze kulki, które po zrobieniu układamy w tymże wgłębieniu. Możemy posmarować skondensowanym mlekiem dla koloru.
Pieczemy w zależności od wielkości, u mnie zajęło to 15 min.

wtorek, 22 marca 2011

Ciasto królewskie zwyczajne

Ciasto było potrzebne do szkoły. Na "zaraz" i dla wielu osób. Obejrzałam domowe zapasy - nie było dobrze. Rzuciłam się do przepisów w poszukiwaniu czegoś, co da się zrobić z niczego... No i znalazłam. Pod piękną nazwą "królewski" ukrył się całkiem zwyczajny placek z rodzynkami... Które i tak w większości się przypaliły w czasie piecznia i zastąpiłam je w końcu masą czekoladową. Bardzo dobrze, bo z nieznanych mi przyczyn większość dzieci nie lubi rodzynek, za to z przyjemnością sięga po czekoladę pod każdą postacią...
Aha, mój syn zapomniał zabrać placek wychodząc do szkoły :))






"Placek królewski zwyczajny"

- 10dag rodzynek zalanych brandy lub koniakiem
-0,25 kg mąki pszennej
- 0,25 cukru pudru
- kostka masła
-4 jaja
- łyżeczka proszku do pieczenia

W malakserze ucieramy masło z cukrem. Dodajemy po jajku, mąkę i proszek. Przekładamy do blachy wysmarowanej tłuszczem, wygładzamy i pokrywamy warstwą rodzynek. Pieczemy ok.35 min przy 180st C. Gotowe.

niedziela, 20 marca 2011

Szybka szarlotka na popołudnie

Jestem szczęściarą. Za moim oknem rośnie stara jabłoń, która co roku obdarowuje mnie przepysznymi jabłkami. Ktoś mi powiedział, że to malinówka, ale nie jestem do końca przekonana. W każdym razie każdej jesieni znajomi pytają mnie obojętnym głosem, czy jabłoń dobrze obrodziła. Owszem, ostatnia jesień była udana o czym świadczy rząd słoiczków z pachnącą zawartością... A że mają wpaść goście, szybko wykorzystałam zawartość dwóch z nich...










"Szybka szarlotka na popołudnie"

-kostka masła
- szklanka cukru
- 4 jaja
- 11/2 szklanki mąki pszennej
-1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
- płaska łyżka proszku do pieczenia
- mus jabłkowy - jeśli nie mamy obieramy jabłka, pestkujemy, kroimy na części i dusimy krótko na małym ogniu z cukrem do smaku i cynamonem...

Do malaksera wrzucamy miękkie masło i cukier. Ucieramy do białości, dodajemy jaja, a następnie mąki i proszek do pieczenia.
Do wysmarowanej formy wylewamy połowę ciasta, smarujemy jabłkami i przykrywamy resztą ciasta. Wstawiamy do nieco nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 35 min na 190 stC. Chłodzimy, posypujemy cukrem pudrem.

sobota, 19 marca 2011

Kurczak w sosie słodko-kwaśnym

Pasja i namiętność mojego najmłodszego, ten kurczak w sosie słodko-kwaśnym. Jedyne danie, które zamawia w chińskich restauracjach, pomijając żeberka miodowo-imbirowe;). Wymęczona prośbami o przygotowywanie tego dania w domu poprosiłam o przepis kucharaza w Izumi-sushi. No i gotuję teraz, znudzona do ostateczności ;)












"Kurczak w sosie słodko-kwaśnym"

- dwie kurze piersi pokrojone w paski
- puszka ananasów
- 1 czerwona i 1 zielona papryka
- 1 cebula
- 1 jajo
- mąka kukurydziana bądź ziemniaczana
- ketchup pikantny
- ew.cukinia bądź kiełki sojowe - w moim domu witaminy odpadają

Roztrzepujemy jajo ze szczyptą soli. Obtaczamy kurczaka w jaju, mące i wrzucamy na gorący olej. Cebulę kroimy w piórka, a paprykę w paski. Ananasa dzielimy na części i szykujemy sos:
sok z ananasa, cukier, ketchup, ocet ryżowy, sos sojowy.
Olej rozgrzewamy na patelni, wrzucamy cebulę, paprykę, ketchup. Dodajemy 11/2 łyżki octu, płaską łyżkę cukru oraz sos sojowy do smaku.
Wrzucamy przygotowanego kurczaka oraz wlewamy sok z ananasa wymieszany z niewielką ilością mąki. Jeśli chcemy mieć danie na ostro, można dodać rochę sambal oelek.

czwartek, 17 marca 2011

Wieprzowina na ostro i po chińsku podobno

Nie wiem, skąd u moich dzieci upodobanie do azjatyckich smaków. Starszy upiera się na danie chińskie, młodszy najchętniej przeżuwa japońskie glony. Razem z kotem, któremu sprasowane morskie rośliny smakowicie pachną rybkami.
Wczoraj zwyciężyła presja starszego. Na stół trafiła wieprzowina na ostro wymieszana z makaronem. Zwanym w Warszawie kluskami ;)










"Wieprzowina na ostro"

- kawałek wieprzowiny, najlepiej polędwiczki wieprzowe
- 1 por
-cebula
- 2 ząbki czosnku
- mirin
- sake
- olej
- kawałek startego na tarce imbiu
-sojowo-grzybowy sos
- odrobina cukru do smaku

Przed zamarynowaniem mięso kroimy na cieniutkie plasterki.
Marynujemy dzień wcześniej i wkładamy na noc do lodówki.

Por kroimi w słupki,cebulę w grube piórka.
Do miski z mięsem wkładamy por i cebulę,mieszamy,posypujemy obficie grubo zmieloną papryką chili,do tego lejemy sos grzybowy,sos sojowy,świeży imbir starty na tarce,2 zmiażdżone ząbki czosnku,mirin,sake i zwykły olej.Mieszamy i dodajemy szczyptę cukru.
Na rozgrzany olej w woku wrzucamy mięso i smażymy.
Osobno gotujemy chiński makaron, mieszamy na talerzu razem z mięsem.

piątek, 11 marca 2011

Ciasteczka bananowo-czekoladowe

I zawsze zostaje ten jeden banan. Leży osamotniony zmieniając pogodne, żółte ubarwienie na brązowiejącą, nieapetyczną skórkę. Trzeba szybko pomyśleć, jak wykorzystać jej dojrzałą, miękką zawartość. Jednym ze sposobów są ciasteczka bananowo- czekoladowe. Przy ich pieczeniu unosi się w domu cudny aromat niosący obietnicę releaksu rozpoczynającego się weekendu ;).











"Ciasteczka bananowo-czekoladowe"

-350g mąki
- łyżeczka sody oczyszczonej
- 250g cukru, najlepiej ciemnego
- 25dag masła
- zapach waniliowy
- 2 jaja
- 1 dojrzały banan roztarty widelcem
- wiórki czekoladowe ok. 100g

Do malaksera wrzucamy miękkie masło i cukier. Dodajemy jaja, a potem mąkę, sodę i banana oraz zapach waniliowy. Na końcu delikatnie wsypujemy wiórki czekoladowe i mieszamy.
Piekarnik nagrzewamy do 190st C. Dwie blachy wykładamy papierem, a na nim układamy porcje ciasta /np. po dużej łyżce/. Pieczemy ok 18min do uzyskania złocistego koloru.

wtorek, 8 marca 2011

Humus na zdrowie

Anita pięknie rysuje, maluje i projektuje. Wiadomo, artystka! Nietypowa, bo choć sama tego nie wie, ma bardzo jasno ustawione życiowe cele i priorytety. I zasady. Nie je mięsa. Za to przygotowywanie innych potraw doprowadziła do perfekcji. Co prawda twierdzi, że nie potrafi gotować, ale cokolwiek zjadłam przez nią przygotowanego, ciekła mi ślinka...;) Właśnie skończyłam jej humus, który mogłam jeść łyżkami...










"Humus"
- ok. pół kilo ciecierzycy ugotowanej albo z puszki
- 1/2 filiżanki soku z limonki
- 1/2 filiżanki oliwy z oliwek
- 2-3 ząbki czosnku lub kminek w proszku/dla tych, co nie lubią czosnku/
- ew. kawałek imbiru dla rozgrzania smaku, jeśli ktoś lubi
-ew. ziarna uprażonego sezamu

Ciecierzycę płuczemy pod bieżącą wodą, otrząsamy. Wrzucamy do blendera, miksujemy dodając sok z limonek, a następnie oliwę. W tym czasie obieramy czosnek, siekamy, dodajemy do ciecierzycy. Również imbir, jeśli chcemy. Miksujemy do uzyskania konsystencji kremu i gotowe. To bardzo zdrowa i nietucząca przekąska!

niedziela, 6 marca 2011

Brownie i jeszcze bananowe

Jest wielu wielbicieli brownie i wielu ciasta bananowego. W moim domu podział jest jasny: chłopcy wolą to pierwsze, a ja to drugie. Dlatego przepis łączący te dwa rozbieżne upodobania, naprawdę ułatwia życie... Dostałam go wczoraj od przyjaciela, który marzy o założeniu własnej restauracji... Ja bym wolała, żeby założył cukiernię ;)












"Brownie bananowe"

- 25 dag mąki
- 3 płaskie łyżki kakao w proszku
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 200g masła
- 200g gorzkiej czekolady
- 230g cukru
- 100g orzechów posiekanych drobno
- 3 jaja
- 2 banany rozgniecione widelcem na miazgę
- kieliszeczek likieru bananowego - opcjonalnie

Czekoladę rozpuszczamy na parze albo w kuchence mikrofalowej razem z masłem i cukrem. Dodajemy do niej orzechy i likier.
Do malaksera z mieszakami wlewamy przestudzoną czekoladę, ucieramy dodając jaja i banany. Wsypujemy mąkę, kakao i proszek do pieczenia.
Przekładamy masę do formy wysmarowanej masłem, niezbyt dużej, rozprowadzamy i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na ok. 170st C. Pieczemy ok. 30 min.

sobota, 5 marca 2011

Ciasto z dyniową duszą

Nie lubię ciast z nadzieniem dyniowym. Ale te, które mają w sobie dynię dobrze ukrytą - uwielbiam! Znalazłam w zamrażalce resztki dyni przemyślnie schowanej jesienią. Rozmroziłam, zmiksowałam i sięgnęłam po przepis...















"Pikantne ciasto dyniowe"

-dobra szklanka zmiksowanej dynii
- 300g mąki
- przyprawa do pierników albo własna kombinacja
- 1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
- 25 dag masła
- 25 dag cukru
- 2 małe jaja
- zapach waniliowy
-1 łyżeczka sody

Do malaksera z mieszakami wrzucamy masło i cukier. Miksujemy, dodajemy jaja, dynię, mąkę, przyprawy i sodę.
Przekładamy uzyskaną masę do formy wysmarowanej masłem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170stC. Pieczemy 40-45 min, patyczek musi być suchy.
Wyszła prawdziwa pychotka!


wtorek, 1 marca 2011

Szarlotka Oleksandry

Kupiłam kawałek "brownie" w cukierni. Oleksandra bez słowa spoglądała na przyniesiony do domu wypiek. Jednak jej spojrzenie wyrażało pełną dezaprobatę. Wreszcie, wycierając z kurzu doniczki z kwiatami, nie wytrzymała. Powiedziała, że żywność bardzo drożeje, a kupowanie gotowych wypieków to delikatnie mówiąc, brak zdrowego rozsądku. I że ona zaraz coś upiecze. "Coś" pachniało po dwóch godzinach bardzo zachęcająco... Niestety, zostało też na dzisiaj ze szkodą dla moich bioder ;)









"Szarlotka Oleksandry"

-2,5-3 szklanek mąki
- 25 dag masła
- 3-4 jaja
- 1 cukier waniliowy
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki śmietany
- 1 kg jabłek

Do mąki z proszkiem i sodą wcieramy zimne masło. Mieszamy, dodajemy żółtka, cukier i śmietanę. Zarabiamy. Oddzielamy 1/3 i wkładamy na chwilę do zamrażarki.
Okrągłą blachę wykładamy resztką ciasta razem z "kołnierzykiem". Smarujemy lekko białkiem.
Jabłka czyścimy, obieramy i kroimy w cienkie plasterki. Zasypujemy dwiema łyżkami cukru i cynamonem. Dobrze mieszamy. Tak przygotowane wkładamy do blachy wylepionej ciastem.
Ubijamy schłodzone białka z 4 łyżkami cukru pudru. Można na końcu dodać kiesiel lub budyń dla smaku i koloru. Przykrywamy nimi jabłka, a na wierzch ucieramy ciasto, które trzymaliśmy w zamrażarce.
Pieczemy przy 150 - 170 st przez 45min- 1 godz.