środa, 17 września 2014

Placki ziemniaczane miłosierne

Placki ziemniaczane miłosierne
Te placki to tutaj opisuję na dowód istnienia Opatrzności ;). Obejrzałam rachunki, które wpadły przez szparę na listy, pokiwałam głową nad podniesioną opłatą za gaz i stało się dla mnie oczywiste, że na obiad dla mnie i najmłodszego syna jak nic wypadają placki ziemniaczane. Ale muszę pójść kupić ziemniaki.
Po drodze zgarnęłam psa na smycz i wzięłam go na zwyczajowy spacer ścieżką przez pola koło starusieńkiego kościoła. Już go minęłyśmy, kiedy w XII - wiecznym wejściu mignęły mi sklepowe siatki wypchane czymś po brzegi. Zaintrygowana podeszłam bliżej żeby odkryć, że są powypychane ziemniakami lub cebulą. Do wyboru. Najwyraźniej z przykościelnego pola. A obok stał pojemnik na datki i kartka z wyjaśnieniem. Żeby sobie brać, co się chce. 2 funty mile widziane. I że to na pomoc dla biednych na Ukrainie. Nie chciało mi się tachać całej siatki przez pozostałe kilometry, więc tylko wybrałam dwa ogromne ziemniaki i jedną cebulę. Skąd Opatrzność wiedziała, że dzisiaj miały być placki? :) Wyszły przepyszne...




Dla 2-3 osób:

- 2 wielkie ziemniaki
- 1 średnia cebula
- 2 jaja
- 2 łyżki mąki /z pełnoziarnistą wyszły świetnie/
- - łyżeczka soli
- nieco pieprzu
- dwie szczypty majeranku


Ziemniaki obrać, umyć, zterzeć na tarce. Odlać nadmiar wody, wymieszać z jajami, mąką, startą cebulą i przyprawami.
Smażymy na oleju na złoty kolor z obu stron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz