środa, 13 czerwca 2012

Kinkali /Chinkali/

Fajne w Gruzji jest to, że to jeszcze trochę takie "dzikie pola". Wyraziłam chęć nauczenia się robienia chinkali w przydrożnej restauracyjce w drodze z Tbilisi do Ananuri. Żaden problem. Zaproszono mnie do kuchni, gdzie wianuszek miejscowych pań z pewną dozą politowania ale i życzliwości obserwował moje zmagania z niewdzięczną materią cienkiego ciasta. Ale już za piątym podejściem rezultat był taki, jak widać na zdjęciu! I smakował też całkiem nieźle.

Ciasto:
- mąka, woda i sól

Proporcje w zależności od potrzeb: na 20 sztuk 3 szklanki mąki i ok. pół szklanki wody, może więcej.

Nadzienie:

-pół kilo mielonego mięsa, najlepiej mieszanego
- cebula posiekana
- kilka gałązek świeżej kolendry ew. zielonej pietruszki
- sól
-pieprz
- kilka łyżek wody /5?/

Zarabiamy ciasto i wałkujemy je dość cienko. Wycinamy krążki, na których układamy kulki mięsa wymiesznego z przyprawami mniej więcej wielkości orzecha włoskiego. Zbieramy ciasto u góry tak, jakbyśmy robiły z niego falbanki, jedną przy drugiej, zlepiając je ciasno. Nadmiar ogonka urywamy. Wrzucamy chinkali do wrzącej wody na ok. 10 min.
Sztuką jest jedzenie tego małego arcydzieła. Łapiemy chinkali za ogonki, trzymamy je do dołu i nadgryzamy ostrożnie, żeby się nie polać rosołkiem, który się zrobił w środku podczas gotowania. Wypijamy go, zjadamy resztę, a ogonki wyrzucamy.

2 komentarze:

  1. hmmm, cienkiego ciasta?a wycinane tak z 1cm miało?co potem?rozwałkowywali na płasko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, w restauracji mieli specjalną maszynkę do rozwałkowania... w domu trzeba chyba wałkiem :)

      Usuń