Konfitura morelowa jest moją ulubioną zaraz po powidłach. Kocham ją za kolor, zapach i delikatną cierpkość, jeśli nie zepsuć jej dodatkiem cukru.
Rano pojechałam na rynek po pomidory. Ale na pierwszym straganie rzuciły mi się w oczy piękne, dojrzałe morele. Po 9 zł ;). Kupiłam tylko kilogram. Konfitura już się studzi, a jutro spróbuję z nią zrobić roladę biszkoptową. W końcu to będą imieniny Anny, a znakomita część moich przyjaciółek tak właśnie ma na imię :).
"Konfitura z moreli"
- dowolna ilość moreli, mocno dojrzałych
Koniec ;)
Można na tym zakończyć. Morele smaży się tak, jak powidła. Najpierw je myjemy, pestkujemy - w tym przypadku to łatwe - i kilka z nich rozgotowujemy w garnku, mieszając. Potem dorzucamy resztę i dalej gotujemy, aż do rozpadnięcia się owoców. Studzimy, podgrzewamy ponownie i gorącą masę rozlewamy do słoików, które stawiamy do góry dnem aż do ostygnięcia konfitury.
Jeśli ktoś lubi, może dodać cukru do smaku.
morele zdecydowanie są jednymi z moich ulubionych owoców. zjadane czasem w nieprzyzwoitej ilości ;)
OdpowiedzUsuńTak....morele są wyśmienite.Jeszcze nigdy nie robiłam przetworów morelowych, pewnie dlatego, że wcześniej zostały zjedzone :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!