Papierówki zaległy pod drzewem zielonymi kulkami. Tak byłam zajęta innymi rzeczami, że dopiero ten widok mi uprzytomnił, że już nadszedł ich czas. Pozbierałam je do koszyka i zaczął się coroczny dylemat: co zrobić z tym nadmiarem szczęścia? Najprostszy pomysł to szarlotka. Tylka taka dobra dla tych, co na diecie;) czyli nie nadmiernie nafaszerowana kaloriami. Znalazłam przepis bez ciasta, w starym kalendarzu. Ale tak naprawdę wolałabym tradycyjny... może jutro? :)
"Szarlotka bez ciasta podobno francuska"
- 1 kg obranych, wypestkowanych jabłek pokrojonych w cienkie talarki
- 9 łyżek cukru
- 3 łyżeczki cynamonu, płaskie
- 100 g twardego masła startego na tarce o dużych oczkach
- 2 andruty dopasowane do formy - kupiłam okrągłe, pasowały idealnie do dużej formy biszkoptowej
Piekarnik nagrzewamy do 160 st C. Formę smarujemy masłem, wykładamy waflami. Na nich układamy jabłka, posypujemy 3 łyżkami cukru, łyżeczką cynamonu i posypujemy 1/3 wiórków masła. Układamy drugą warstwę jabłek i powtarzamy czynności, a potem trzecią warstwę. Przykrywamy wszystko folią i wstawiamy do piekarnika na pół godziny, po tym czasie zdejmujemy folię, jeszcze raz mocno ugniatamy i dopiekamy przez kolejne 1/2 godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz