Mama urodziła się latem. Astrologiczne konsekwencje traktuję z przymrużeniem oka, natomiast dobór dań na urodzinowe przyjęcia to zupełnie inna sprawa. Samo wyjście na rynek kipiący od kolorowych owoców i świeżych warzyw jest jednym pasmem przyjemności.
W tym roku są piękne maliny i poziomki. Taki więc był i torcik. Ok, wielkością był to tort, ale lekkością raczej torcik.
"Urodzinowy tort Mamy"
Na biszkopt:
- 6 jaj
- niepełna szklanka mąki pszennej
- 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
- łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- szklanka cukru
Do dekoracji:
- czerwona galaretka
- szklanka malin
- szklanka poziomek
- szklanka kremówki
- łyżka cukru pudru
Rozpuszczamy galaretkę w mniejszej ilości wody, niż podano na opakowaniu. Studzimy.
Oddzielamy żółtka od białek, na żółtka sypiemy odrobinę soli, będą bardziej żółte. /Tak twierdziła moja Babcia/.
Ubijamy białka na sztywno, dodajemy cukier na przemian z żółtkami. Mieszamy mąki i proszek, dosypujemy do masy jajecznej i delikatnie mieszamy.
Smarujemy blachę masłem, wlewamy masę i wstawiamy do piekarnika na ok. pół godziny. Wyjmujemy,studzimy, ostrym nożem przekrajamy w poprzek. Skrapiamy dobrym alkoholem, żeby nawilżyć. /Jeśli tort jest też dla dzieci, lepiej użyć mocnej,posłodzonej herbaty/.
Ubijamy kremówkę z cukrem pudrem. / Mnie się nie chciała ubić tortowa 36%, mama poradziła, żeby rozpuścić łyżeczkę żelatyny w gorącej wody i dodać do opornej śmietany. Wstawiłyśmy do lodówki i po kilku minutach, kiedy zaczynała gęstnieć, posmarowałyśmy ciasto./
Na dolną warstwę ciasta wysypujemy poziomki, pokrywamy je śmietaną, przykrywamy górnym kawałkiem ciasta. Posypujemy malinami i zalewamy ostrożnie gęstniejącą galaretką.
Wstawiamy jeszcze na chwilę do lodówki.
sto lat dla mamy! :)
OdpowiedzUsuńA tort 1sza klasa ;)
wygląda pięknie:)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)))
OdpowiedzUsuń