niedziela, 7 lipca 2013

Urodzinowy tort dla Mamy

Mama urodziła się latem. Astrologiczne konsekwencje traktuję z przymrużeniem oka, natomiast dobór dań na urodzinowe przyjęcia to zupełnie inna sprawa. Samo wyjście na rynek kipiący od kolorowych owoców i świeżych warzyw jest jednym pasmem przyjemności.
W tym roku są piękne maliny i poziomki. Taki więc był i torcik. Ok, wielkością był to tort, ale lekkością raczej torcik.













"Urodzinowy tort Mamy"

Na biszkopt:

- 6 jaj
- niepełna szklanka mąki pszennej
- 1/3 szklanki mąki ziemniaczanej
- łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- szklanka cukru



Do dekoracji:

- czerwona galaretka
- szklanka malin
- szklanka poziomek
- szklanka kremówki
- łyżka cukru pudru

Rozpuszczamy galaretkę w mniejszej ilości wody, niż podano na opakowaniu. Studzimy.

Oddzielamy żółtka od białek, na żółtka sypiemy odrobinę soli, będą bardziej żółte. /Tak twierdziła moja Babcia/.
Ubijamy białka na sztywno, dodajemy cukier na przemian z żółtkami.  Mieszamy mąki i proszek, dosypujemy do masy jajecznej i delikatnie mieszamy.

Smarujemy blachę masłem, wlewamy masę i wstawiamy do piekarnika na ok. pół godziny.  Wyjmujemy,studzimy, ostrym nożem przekrajamy w poprzek. Skrapiamy dobrym alkoholem, żeby nawilżyć. /Jeśli tort jest też dla dzieci, lepiej użyć mocnej,posłodzonej herbaty/.

Ubijamy kremówkę z cukrem pudrem. / Mnie się nie chciała ubić tortowa 36%, mama poradziła, żeby rozpuścić łyżeczkę żelatyny w gorącej wody i dodać do opornej śmietany. Wstawiłyśmy do lodówki i po kilku minutach, kiedy zaczynała gęstnieć, posmarowałyśmy ciasto./

Na dolną warstwę ciasta wysypujemy poziomki, pokrywamy je śmietaną, przykrywamy górnym kawałkiem ciasta. Posypujemy malinami i zalewamy ostrożnie gęstniejącą galaretką.

Wstawiamy jeszcze na chwilę do lodówki.

3 komentarze: