I stało w lodówce, takie otwarte. Moje ulubione Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii. Czyste marnotrawstwo. To i tak grzech robić z niego szprycerek, ale lepsze to, niż wylewać do zlewu. A szprycer to wiadomo: raczej tyle wody ile wina, może też być różowe, żadne wielkie marki... Woda może być gazowana, ale nie musi. Plasterek limonki, listek mięty. Albo inne kombinacje, jak z plastrami pomarańczy. Do mojego wina pasowała tylko limonka... No i kostki lodu by się przydały...
"Szprycer"
Na 1 osobę:
- pół szklanki wody
- pół szklanki wina, najlepiej wytrawne
- 2 plasterki limonki
- kilka kostek lodu
- listek mięty /albo i nie/
Zmieszać wszystkie składniki razem, nalać do wysokiej szklanki lub kieliszka. Wypić, zanim się nagrzeje ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz