Edyta przywiozła mi w prezencie ogromną cukinię. Z powątpiewaniem obejrzałam coś, co mi przypominało rurę od armaty.
- Co mam z tym zrobić? - zapytałam lekko oszołomiona.
- Nie wiesz? - odpowiedziała. - Najlepszy jest pasztet. A Anita robi takie gniazdka z nadzieniem.
Cóż, miałam pracowity wieczór. Musiałam natychmiast sprawdzić, czy te danie wychodzą takie dobre, jak zapewniała Edyta. Niestety, wychodzą! Spróbowałam poźnym wieczorem mały kawałek. A potem jeszcze jeden, już większy :(.
"Pasztet z cukinii"
- dwie szklanki startej cukinii bez pestek /Edyta mówi, że może być ze skórką, ja obrałam/
- pół szklanki tartej bułki
- 3 jaja
- masło lub oliwa do polania
- zioła, sól, pieprz - użyłam rozmarynu
Cukinię miksujemy z jajami, bułką i przyprawami./użyłam płaską łyżeczkę soli, pieprz i rozmaryn jak się lubi/.
Wylewamy do dobrze natłuszczonej formy i równie szczodrze polewamy oliwą lub układamy kawałeczki masła.
Zapiekamy dobre pół godziny przy 180 st C.
Jest przepyszne!!
też bym zjadła duży kawałek.
OdpowiedzUsuńUwielbiam cukiniowy pasztet!!!
OdpowiedzUsuńkusicie tym pasztetem.
OdpowiedzUsuń