I do czego prowadzi czytanie książek? Kupiłam na podróż samolotem "Zapach czekolady" i już po mnie. W środku książki wiedziałam, że muszę zrobić swoje karmelki. Nie jak te książkowe - przy jedzeniu których czuło się kolory, zapachy i czuło nieokreślone tęsknoty i marzenia... Ale zapach rozmarynu dało się spokojnie złapać, a słodycz przełamać smakiem morskiej soli.
"Karmelki rozmarynowe z solą morską"
- 200 ml kremówki
- 3 gałązki rozmarynu
- 60 dag masła
- 50g cukru muscovado
- 175g białego cukru
- 120 g syropu klonowego
- łyżeczka zapachu waniliowego
- szczypta soli morskiej
Małą blachę wykładamy papierem do pieczenia, który smarujemy olejem słonecznikowym. /np/
Liście rozmarynu siekamy.
Smietankę podgrzewamy aż do zagotowania. Wyłączmy ogień, wspypujemy rozmaryn. Przykrywamy pokrywką i czekamy przynajmniej 45 min.
Przecedzamy śmietanę przez sitko, liście wyrzucamy. Do śmietany dodajemy masło i brązowy cukier, podgrzewamy mieszając do rozpuszczenia składników.
Na dużej patelni z grubym dnem karmelizujemy biały cukier z syropem klonowym i 3 łyżkami wody. Podgrzewamy go na małym ogniu do rozpuszczenia, a następnie podgrzewamy do zagotowania. Nie mieszamy. Na minutę przykrywamy pokrywką, którą następnie zdejmujemy. Podgrzewamy do ok. 140 st C /będzie mnóstwo bąbelków/, wlewamy śmietankę z masłem i znowu doprowadzamy do 120 st C. / Ja zgadywałam!/ Ściągamy z ognia, dodajemy wanilię i sól.
Przelewamy do przygotowanej formy, studzimy. Potem wkładamy na godzinę do lodówki.
Wyciągamy tak z lodówki jak i formy, kroimy natłuszczonym nożem na kawałki.
Intrygujące połączenie :)
OdpowiedzUsuńNietypowe lecz po wypróbowaniu okazuje się dość fajnym połączeniem :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń