Zostawił nas rozbawionych i pełnych oczekiwania. Na szczęście wino okazało się naprawdę dobre. Kiedy pochwaliłam trafny wybór, kelner z zadowoleniem kiwnął głową i wydusił z siebie coś, co brzmiało podobnie do "gewurztraminer". Potem dostaliśmy makarony, zadziwiająco dobre. A na deser poprosiłam o espresso. "Hooki - usłyszałam - robię wyśmienite. Będziesz zadowolona". Myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczy, a jednak... Moje espresso okazało się trójkolorowe... Kelner stanął nade mną i czekał, aż wypiję. Tylko najpierw kazał zamieszać... Posłusznie uniosłam ciupeńką szklankę... Ymmm... To było dobre!!! Jak usłyszałam, była to kawa + biała czekolada + sok z pomarańczy... A potem to ja zadziwiłam kelnera... Wyjęłam aparat i w zachwyceniu robiłam zdjęcie pustej szklanki... No trudno, wcześniej nie dał mi szansy... I tak zakończyliśmy nasze małe, rzymskie wakacje.. "Ho0ki..." ;)
sobota, 26 lutego 2011
A na lunch - zagadka ;)!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no jak dla mnie to na tym zdjęciu to przyschnięte zółtko, a nie sok pomarańczowy:) ...ale taka kawa musiała być cudowna:) pozdrawiam Jolanta szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńpierwsza moja myśl brzmiała "dno szklanki po kawie", ale z sokiem pomarańczowym? ekstra, nie wpadłabym na to :D
OdpowiedzUsuń